piątek, 2 października 2015

Jak to się zaczęło ?



Nie mogę powiedzieć z ręką na sercu, iż wszystko pamiętam. Ale było chyba tak:
Szkoła podstawowa ze stołówką usytuowaną poniżej poziomu ziemi. Światło wpadające z ukosa z wąskich okien umieszczonych pod sufitem. Strop podtrzymywany przez trzy olbrzymie jak dla małych szkolniaków słupy. Wszystko to pokryte olejną farbą, której nieokreślonej barwy nie można zapomnieć nigdy. A na samym końcu podwyższenie – drewniana scena. To tu odbywały się wszystkie apele i zebrania szkolne, tu były występy i przemówienia i tu właśnie pamiętam moment, który utkwił w mej pamięci jako początek tej wielkiej jedynej i niezapomnianej przygody. Z zakamarków pamięci wyłania się obraz młodego chłopca ubranego w spodnie typu „szarik” oraz jasno niebieski golf do którego rękawów przyszyte były białe frędzle siedzący na powyżej ustawionej scenie przed sztucznie zasymulowanym ogniskiem. Pamięć jest zawodna ale z pewnością był to indiański wódz „Czerwona chmura”. To jedyne wspomnienia, które mi pozostały z okresu drużyny zuchowej.
            Później nastąpiła długa przerwa w harcerskiej przygodzie. Podobno na dobre rzeczy nigdy nie jest za późno. Przyszedł czas, że przygoda czekała na mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz